Wymówki, wymówki
Zmieniłam tytuł bloga, bo jedyne, co mu pozostało wspólnego z relacją „na gorąco”, to moja polska ksywa, w dodatku tutaj niewidoczna. Z Afryki wróciłam ponad miesiąc temu, kronika podróży zatrzymała się na pierwszym pełnym dniu wyprawy – nie ma to jak słomiany zapał! Choć tu nie o zapał tylko chodzi – ja obwiniam głównie pracę 😉
Ciężko po tak długim czasie usiąść i przenieść się z powrotem do tych wspomnień, odtworzyć te wszystkie wrażenia i odczucia – zwłaszcza, jeśli robi się to w skradzionych momentach. Poza tym jest jeszcze jedna przeszkoda – boję się trochę, że jak zacznę za bardzo myśleć, wspominać i odtwarzać tutaj, wśród codziennych stresów i frustracji w wyjątkowo paskudnym tej wiosny Paryżu, to wpadnę w depresję, że mnie tam już nie ma i raczej przez długi czas nie będzie.
Obiecałam sobie jednak, że bloga nie zarzucę i całą wyprawę opiszę (plus wszystko inne, o czym wspominałam tutaj po powrocie) – chociażbym miała być jedyną ostałą się tu czytelniczką.
Ja czytam i prosze o wiecej!
hehe, Lakoma, to specjalnie dla Ciebie bedzie wiecej 🙂 Najprawdopodobniej w okolicach weekendu…
A jednak sie zmobilizowalas! Trzymam kciuki i czekam na wiecej. Dla usprawiedliwienia- nigdy nie bylam w Afryce i jestes jedynym znanym mi wiarygodnym swiadkiem tego rodzaju niebezpiecznych wypraw a wiec moze pod wplywem lektury sie zlamie?
holly, no próbuję, próbuję, choć z tą moją determinacją to różnie bywa;) A powód do kontynuacji bloga dałaś mi teraz nie do pobicia – Afryka wcale nie jest taka niebezpieczna jak się ją maluje i byłoby moim wielkim osiągnięciem, gdyby udało mi się o tym choć parę osób przekonać:) a w ogóle to fajnie, że tu wpadasz – pozdrawiam serdecznie